Jestem sezonowym szaleńcem – jeśli mamy sezon na truskawki, najchętniej robiłabym z nich zupy, pasztety i zaprawy. Obecnie jesteśmy w centrum sezonu na bób. Wszyscy znamy świeżo ugotowany bób, wyjadany prosto z garnka, prawda? Jednak co można przyrządzić z bobu, jeśli ciut za długo się go gotowało i w dodatku „życie” oderwało nas od garnków i nie zdążyło się go obrać na ciepło, a teraz trzeba go wyciskać ze skórki niczym… pastę do zębów? No jasne, moje kochane, zabiegane gospodynie domowe – pasztet! Komu pyszny i szybki pasztet z bobu, komu?
SKŁADNIKI:
* ok. 3 szkl. ugotowanego bobu (może być ze skórką, u mnie obrany)
* 1 cukinia
* 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (nie na sypko)
* natka pietruszki
* 1 cebula
* 4 ząbki czosnku
* 3 łyżki siemienia lnianego (zmielone)
* 2 łyżki oliwy z oliwek (dodajemy do masy)
* przyprawy (sól, pieprz, tymianek, majeranek, kminek, kurkuma)
* 2 łyżki oliwy z oliwek (dodatek do masy)
* olej do smażenia
WYKONANIE:
1. Cukinię i cebulę kroimy w kostkę, wrzucamy na patelnię, dolewamy trochę wody, chwilę dusimy, a następnie dodajemy przyprawy.
2. W międzyczasie gotujemy bób i kaszę jaglaną, jedno i drugie przez ok. 15-20 min. Kaszę jaglaną przed zagotowaniem oczywiście płuczemy kilka razy pod bieżącą wodą.
3. Do dużej miski wsypujemy ugotowany bób, kaszę jaglaną, posiekaną natkę pietruszki, siemię lniane i warzywa z patelni. Blendujemy wszystko na gładką masę. Dodajemy oliwę, mieszamy i doprawiamy w miarę potrzeby.
4. Foremkę do pieczenia (u mnie tortownica, foremka zaginęła po ostatnich zabawach dzieci w kuchni), smarujemy olejem i wykładamy bobową masę.
5. Pieczemy ok. 1 godz. w piekarniku nagrzanym do 180 – 200 st. C, ustawiamy termoobieg.
Mój wyszedł chyba trochę za suchy ze względu na tę nieszczęsną tortownicę… Ale był pyszny! WARTO dodać jakieś słodkie smarowidło – super komponował się z domową konfiturą z porzeczki (słodzona ksylitolem by mama Pani Zdrówko) lub borówkami, mniam.